
Ciepła noc zdążyła już otulić swoimi skrzydłami Bukareszt, bynajmniej nie kołysząc go do snu. Dziś była jego przewodnikiem i oprowadzała go po mieście, wiodąc przez kręte i hałaśliwe skwery wypełnione malutkimi stolikami. Niezależnie od dnia tygodnia, wąskie arterie tętniły przechodniami zasilając liczne puby świeżą krwią imprezowiczów, a gwar zdawał się unosić po samo niebo, gdzie nie było widać ani jednej gwiazdy. W takiej scenerii budziły się wampiry nocnego życia, ucztując i wysysając z siebie nawzajem energię. To mu pasowało w Bukareszcie - nocne życie w rytmach południa, jakby Rumunia leżała na
d Morzem Śródziemnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz