
– Człowiek. To moje? Twoje? – Trzymała coś w ręku. Nie
czekała na dowiedź człowieka. Człowiek obrósł w dumę i kisił się w niej jak w
cieplutkiej pierzynie. Zanim człowiek zorientował się, co się dzieje, stał
przed jej drzwiami z kurtką, niedopitym piwem z wczoraj i jakimiś szpargałami w
pudełku po jakiś pieprzonych płatkach śniadaniowych! Drzwi się otworzyły i
Julia wręczyła mu filiżankę kawy.
Wciąga go nieco za dużym nosem. Krzywi nieco
piegowatą buzię. Poprawia nieco rude falujące włosy związane gumką. „Nieco” -
małe wielkie słowo charakteryzujące ją najbardziej. Zrobiła tutaj nieco
kariery. Życie sobie ułożyła, nieco. Nieco ładna, ale nie na tyle, aby sobie
tego nie udowadniać z nieco żonatymi facetami, którzy jej wcale tego nie
mówili.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz